Dobry wieczór
Dzisiaj
w moim kubku koło ratunkowe w postaci zielonej herbaty bez dodatków. Tak
koszmarnie boli mnie żołądek, że w pracy myślałam, że nie wytrzymam… Po całym
dniu głodówki dolegliwości nie ustały, więc ostatnia nadzieja w zielonej
herbacie. Recenzja przy okazji, bo nie mam herbaty nieprzeznaczonej na recenzje,
a jakąś musiałam zaparzyć.
A więc… Herbata
pachnie bardzo nieprzyjemnie. Jeśli ktoś lubi ten specyficzny, gorzki zapach
herbaty, to powinien mu się spodobać również i ten aromat, bo herbata jest
bardzo mocno wyczuwalna – nie ma żadnego zaciemniacza zapachu w postaci owoców lub
innych dodatków – został zapach czystych (mam nadzieję!), zmokłych liści.
Bardzo go nie lubię, ale nie powiem, żebym się tego nie spodziewała…
Jeśli chodzi o smak,
to również jak na zieloną herbatę jest bardzo mocny. Torebkę należało zalać
wodą o temperaturze od siedemdziesięciu do osiemdziesięciu pięciu stopni – u mnie
miała osiemdziesiąt – i trzymać we wrzątku od dwóch do trzech minut – ja trzymałam
trzy, żeby była mocna i żeby działała tak jak powinna. Po tylu wypitych
herbatach już się odrobinę przyzwyczaiłam do tego smaku, ale wciąż nie mogę z
czystym sumieniem powiedzieć, że go lubię. Nie przeszkadza mi aż tak mocno jak
kiedyś, ale wciąż nie jest to coś, co chętnie piłabym dla przyjemności. Smak
jest jednak intensywny i wyraźny, a to dla fanów na pewno będzie plusem. Czyli wniosek z tego taki, że jeśli
ktoś lubi zieloną herbatę, to Bifix jest całkiem dobrym wyborem – a jeśli ktoś
nie lubi, to nie polecam, bo nie da się nie zauważyć, że nie ma tam dodatków…
Podsumowując: nie kupię
ponownie.
Opakowanie:
8/10
– foliowe, zgrzane, szczelne
Cena: 7/10 – 6.00, w pudełku
jest 20 saszetek, czyli 30 gr za sztukę
Zapach:
6/10 –
gorzki, intensywny
Smak
na ciepło: 8/10
– mocno wyczuwalny, typowy smak zielonej herbaty
Smak
na zimno: 7/10 –
trochę mniej gorzki
Ocena
ogólna: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz