środa, 23 sierpnia 2017

[014] Lipton: Truskawkowa babeczka


(kliknij żeby powiększyć)


Dzień dobry!

            Dzisiaj przez cały dzień robiłam przetwory na zimę – uwielbiam to zajęcie. To moja ulubiona część każdego lata. Ostatnie butelki soku pomidorowego się pasteryzują, kuchnia znowu lśni czystością, więc czas na herbatę, po którą ostatnio sięgam częściej niż kiedykolwiek.

            Dzisiaj padło na piramidkę Lipton, która przyszła do mnie pocztą (dziękuję!). Nie było oryginalnej saszetki ani innego opakowania, ale na dołączonej karteczce znalazłam informację, że to zielona herbata o smaku truskawkowej babeczki. Brzmiało zachęcająco, poza tym bałam się o jej smak, bo czeka na swoją kolej już jakiś czas, więc dzisiaj wreszcie wrzuciłam ją do kubka i zalałam wrzątkiem. No właśnie – nie było żadnej informacji o tym ile należy parzyć tę torebkę i jak gorącą wodą należy ją zalać, więc zalałam wrzątkiem i trzymałam w kubku przez pięć minut. Jeśli ktoś ma tę herbatę w domu, to dajcie mi znać, czy udało mi się trafić w czas i temperaturę podaną na opakowaniu.

            Gdy szukałam ceny tej herbaty, to zauważyłam, że z tej samej serii jest jeszcze herbata o smaku jagodowej babeczki oraz herbata o smaku wanilii z karmelem. Jeżeli ktoś takie ma, to niech się odezwie – chętnie je wymienię na coś z moich zbiorów! :)

            A teraz przejdźmy do najkrótszej, ale najważniejszej części tej notki, czyli do recenzji.

            Herbata przed zalaniem wodą pachniała bardzo ładnie, ale jak lody truskawkowe, albo te biało-różowe cukierki śmietankowo-truskawkowe do ssania. Po zalaniu wodą zapach zrobił się trochę mdły, ale wciąż rozpoznawalny.

Nie wiem czy to wina mojego nieumiejętnego parzenia na wyczucie czy wina herbaty, ale była w smaku potwornie gorzka i w dodatku z posmakiem gumy do żucia. Nie krępowałam się jednak i dosypałam całą łyżeczkę cukru. Gorycz zniknęła, posmak gumy do żucia zniknął, główny smak truskawek z dodatkami został, więc nie jest źle. Najbardziej nie lubię w herbatach tego, że właśnie albo są okropnie gorzkie, albo gdy dosypie się cukru – okropnie słodkie. Ta ma cechę, którą lubię, czyli po dosypaniu cukru nie zrobiła się słodka. Smak cukru nie przysłonił smaku truskawkowej babeczki – sprawił tylko, że zniknęła gorycz. Za to duży plus.

Trochę jestem zaskoczona (pozytywnie!), bo mimo, że torebka leżała kilka tygodni w papierowym opakowaniu ręcznej roboty (ślicznym – ponownie dziękuję!) to nie wywietrzał ani zapach, ani smak. Obawiałam się, że nic z niego nie zostanie, albo że ta herbata przejęła wszystko od czekoladowej herbaty, którą też dostałam bez opakowania, a która nawet po owinięciu przeze mnie w folię nadal mocno pachnie, a nic takiego się nie stało.

Jeśli pozostałe dwie z tej serii są tak samo dobre, to chyba poważnie pomyślę o kupieniu Liptona dla gości. To już druga ich herbata, którą piłam i obie były bardzo dobre. Poprzednia miała tę zaletę że nie była gorzka, więc nie trzeba jej było słodzić. Tę niestety posłodzić musiałam, ale mimo to smak pozostał.

Mam słabość do ładnie wyglądających rzeczy. Lubię na nie patrzeć i ich używać – jedzenie z ładnego talerza i herbata z ładnego kubka smakują mi bardziej, niż to samo podane na przykład na białej porcelanie. Mam też bardzo dużą słabość do słojów ozdobnych. Trzymam w nich ładne makarony (penne, farfalle i fusilli), kawę w ziarnach i parę innych rzeczy. Ta herbata w piramidkach doskonale nadaje się do kolejnego słoja ozdobnego, bo mimo, że nie ma szczelnych saszetek, to ma szanse przetrwać bez nich dłuższy czas bez straty smaku albo zapachu – w słoiku z uszczelką szanse są naprawdę duże, a ponieważ kształt jest ładny, kartonik też – mogą się stać również częścią dekoracji.


             
Podsumowując: raczej kupię ponownie.
Opakowanie: 3/10 – pudełko z torebkami leżącymi luzem, czyli bez saszetek
Cena: 8/10 – 6.99, w pudełku jest 25 saszetek, czyli 28 gr za sztukę
Zapach: 7/10 – ładny, ale tylko częściowo zgodny z zapowiedzią
Smak na ciepło: 7/10 – dobry, ale dopiero po posłodzeniu
Smak na zimno: 6/10 – po wystygnięciu przebija się odrobina goryczy


Ocena ogólna: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz