(kliknij żeby powiększyć)
Dobry wieczór;
Czas
zacząć na blogu epokę maksymalnego nieprofesjonalizmu… Nie jestem herbacianym
smakoszem, nie jestem też znawcą i wielu rzeczy nie wiem, które być może każdy
wiedzieć powinien. Nie lubię też zwykłej czarnej herbaty, bo jest dla mnie
tylko gorzka i nic więcej. Epoka nieprofesjonalizmu zagościła, ponieważ
sięgnęłam dziś po jedną z czarnych herbat bez dodatków, którą mam.
Obawiam
się, że nie mam nic konstruktywnego do powiedzenia, więc post będzie krótki i żałosny,
ale miejmy to już za sobą.
Dzisiaj
na tapecie Earl Grey od Malwy, ponieważ zauważyłam w sklepie coś, na co od
dawna polowałam, czyli kokosowe ptasie mleczko w białej czekoladzie. Ponieważ
rok temu mi się nie udało upolować, to w tym nie odpuściłam i wzięłam je jak
tylko zauważyłam. Zajmuje trzecie miejsce na moim podium słodyczy (drugie
zajmuje twix w białej polewie a pierwsze ptasie mleczko w karmelowej polewie).
Więcej słodkich słodyczy nie lubię, więc to duże wyróżnienie. Oczywiście
musiałam natychmiast rozpakować pudełko i spróbować, więc natychmiast zrobiło
mi się bardzo słodko. Herbata bez dodatków miała to trochę zredukować…
Nie
mam pojęcia czym się różni Earl Grey od zwykłej czarnej herbaty (próbowałam
znaleźć tę informację w Internecie, ale z miernym skutkiem). Po obrazkach
wnioskuję, że różnica tkwi w kwiatach, ale może nie będę się w to zagłębiać,
skoro nie mam o tym pojęcia.
Spodziewałam
się jak zwykle goryczy i niczego więcej, ale byłam mile zaskoczona, bo herbata
nie była gorzka. Należy tę torebkę trzymać we wrzątku od trzech do pięciu minut
– ja tym razem nie wytrwałam do górnej granicy – wyjęłam torebkę z kubka po
czterech minutach. Można dlatego napar nie był gorzki. Był za to trochę… trawiasty. Z posmakiem płynu
do naczyń (którego nie używam, bo mam zmywarkę, więc to nie moja wina, że
herbata smakowała Ludwikiem)… Bardziej jednak czuć trawę. Czy młode pędy
herbaty smakują jak trawa? Nie mam pojęcia, ale ponieważ wszystko jest lepsze
od goryczy, to smak na plus.
Jeśli
chodzi o zapach to prawie nie było czuć ani przed zaparzeniem ani po, więc
chyba neutralnie.
Mam
tych czarnych herbat sporo (z osiem różnych co najmniej), więc mam nadzieję, że
przy następnej saszetce poczuję różnicę… Na razie jest neutralnie. Nie jest tak
źle, jak się spodziewałam, że będzie – ale nie jest też na tyle dobrze, żebym
chciała do tego wracać.
Podsumowując: raczej
nie kupię ponownie.
Opakowanie:
5/10
– saszetki są ładne, ale papierowe i nieszczelne
Cena: 8/10 – 3.98 zł, w
pudełku jest 20 sztuk, czyli 20 gr za sztukę
Zapach:
5/10 –
słabo wyczuwalny
Smak
na ciepło: 6/10
– niezbyt dobry, ale da się wypić
Smak
na zimno: 5/10 –
bardziej gorzki niż na ciepło
Ocena
ogólna: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz