(kliknij żeby powiększyć)
Dobry wieczór,
Długi
i męczący tydzień za mną, zmarzłam dziś, zmokłam i jestem koszmarnie zmęczona,
więc skoro nie pomogła gorąca kąpiel to sięgnęłam ponownie po gorącą herbatę.
Tym razem wybrałam saszetkę głównie ze względu na te maliny, które mają być w
środku – w końcu maliny dodatkowo rozgrzewają, więc dzisiaj malinowo-żurawinowy
Vitax.
Herbatę
należy parzyć we wrzątku od ośmiu do dziesięciu minut. Tak zrobiłam i byłam
mocno zaskoczona, bo herbata pachnie różami… Poważnie się zastanawiam nad tym,
czy gdzieś w fabryce ktoś nie przestawił guzika i nie spowodował wrzucenie
różanej herbaty do malinowo-żurawinowych saszetek, bo nie czuję ani maliny ani
żurawiny – tylko dziką różę, taką samą jak w konfiturach. Śmieszna sprawa… Mam
chyba jeszcze jedną saszetkę z tą herbatą (ale z tej samej partii…), więc
skonfrontuję pierwsze (i drugie) wrażenie może jutro przed jedzeniem, żeby nic
nie mogło zakłócić odbioru. Mam też na pewno jedną saszetkę z herbatą o smaku
dzikiej róży (też z tej samej partii) – może ona będzie malinowo-żurawinowa. :D
Na
razie powiem tak: herbata jest całkiem smaczna, tyle że nie smakuje tak jak
powinna według opisu na opakowaniu. Jest też dosyć kwaśna, a im bardziej stygnie
tym kwaśniejsza się staje. Nie wiem od czego to zależy, ale z większością
owocowych herbat, które próbowałam, jest podobnie w tej kwestii. Ogólnie nie jest źle, ale liczyłam na te maliny...
Podsumowując:
raczej nie kupię ponownie.
Opakowanie:
9/10
– funkcjonalne, dobrej jakości
Cena: 7/10 – 29.99 za 90
saszetek, czyli 30 gr za sztukę, ale nie znalazłam małego opakowania
Zapach:
7/10 –
zapach jest całkiem ładny, tylko niezgodny z opisem
Smak
na ciepło: 7/10
– dosyć wyrazisty, ale też niezgodny z opisem
Smak
na zimno: 6/10 –
mniej owocowy, bardziej kwaśny
Ocena
ogólna: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz