(kliknij żeby powiększyć)
Dobry wieczór!
Dzisiaj
zimno, ciemno i jeszcze-nie-świątecznie (choć pomarańcze już się suszą na
grzejniku), więc padło na moją ulubienicę w takie dni, czyli na malinę. Mam
cztery rodzaje soku malinowego i piję go do ciepłej wody albo herbaty od
jesieni do wiosny. Dzisiaj dodatkowo postanowiłam wzmocnić nim herbatę
malinową.
Należy
ją zaparzyć, trzymając we wrzątku od trzech do pięciu minut. Ja trzymałam pięć.
Po tym czasie zaczął się unosić świetny, mocno malinowy zapach, więc miałam co
do niej duże oczekiwania.
Niestety okazało
się, że oczekiwania spełnione nie zostały – herbata smakuje jak większość
owocowych herbat – niestety niezbyt malinowo – raczej po prostu owocowo. I czuć
wszechobecną kwaśność – pewnie z kwasku cytrynowego, bo oprócz kwasu nie czuć
na przykład cytryny, czyli to pewnie nie ona jest tym zakwaszającym dodatkiem.
Ogólnie
rzecz biorąc to jestem znowu dosyć rozczarowana – może wymagania mi wzrosły
przez codzienne picie wody z sokiem z prawdziwych malin z działki mojej babci,
ale tak czy siak – jeśli ktoś ma ochotę na malinową herbatę, to lepiej niech
wybierze inną, bo tutaj malin nie posmakuje.
Podsumowując:
raczej kupię ponownie.
Opakowanie:
8/10
– foliowe, zgrzane, szczelne
Cena: 7/10 – 5.34, w pudełku
jest 20 saszetek, czyli 27 gr za sztukę
Zapach:
9/10 –
bardzo ładny i intensywny
Smak
na ciepło: 6/10
– ciekawy, ale mało intensywny
Smak
na zimno: 6/10 –
bez zmian
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz