Dobry wieczór,
Jak
pewnie większość z was wie – są herbaty (a raczej: napoje herbaciane) w
plastikowych butelkach, które można sobie kupić w sklepie i popijać bez
parzenia. Ja je kupuję bardzo rzadko, ale jeśli mam do wyboru tylko taką cytrynową
albo brzoskwiniową herbatę, albo słodki, gazowany napój (pozdrawiam w tym
miejscu automaty z napojami na Politechnice Warszawskiej – można umrzeć z
pragnienia, a wody nie znajdziesz), to wybieram mimo wszystko herbatę. W smaku
są bardzo fajne, mimo że obok prawdziwej herbaty pewnie nawet nie stały (w
sklepie też nie stoją :D). I właśnie z tą myślą zabieram się od jakiegoś czasu
za Irvinga o smaku cytryny – po cichu miałam nadzieję, że będzie smakował
podobnie.
Kupiłam
w supermarkecie opakowanie osiemnastu saszetek – po trzy sztuki każdego z
sześciu smaków. Do testów idealne rozwiązanie, więc jeśli tylko takie mieszanki
spotykam, to zawsze biorę. Takie opakowanie z mieszanką jest co prawda trochę
droższe niż pudełko z dwudziestoma saszetkami tego samego rodzaju, ale i tak
bardziej się opłaca taki zakup niż sześć osobnych pudełek.
W
instrukcji obsługi napisano, że torebkę należy zalać wrzątkiem i trzymać w nim
od trzech do pięciu minut – tak zrobiłam. Zaparz przed zaparzeniem jest bardzo
słabo wyczuwalny, za to po zaparzeniu czuć bardzo mocno skórkę cytrynową. Nie
jest to zapach herbaty z butelki, więc i tego smaku przestałam się spodziewać,
ale ogólnie rzecz biorąc zapach jest ładny i zachęcający. W składzie jest sok z
cytryny i skórka cytrynowa, więc znowu wszystko wskazuje na to, że to naturalny
smak, zwłaszcza że pomiędzy fusami przewijają się małe, żółte kawałki owoców.
Trochę
się obawiałam, że w smaku czuć będzie ten wszechobecny kwasek cytrynowy,
którego inni dosypują nawet do wiśniowej herbaty, ale spotkało mnie miłe
zaskoczenie, bo herbata w ogóle nie jest kwaśna. Profilaktycznie przygotowałam
sobie saszetkę z cukrem, bo spodziewałam się bardzo kwaśnego smaku, a tu
niespodzianka, bo nie jest nawet troszkę kwaśna. Bardzo fajnie, bo ja nie
przepadam za owocowymi herbatami, które smakują tylko kwaskiem cytrynowym. Cytrynowa
herbata wyjątkowo akurat mogłaby być odrobinę kwaśna, ale mając do wyboru
bardzo kwaśną sztucznym kwaskiem albo wcale niekwaśną – wolę tę drugą, także
smak jak dla mnie na plus.
Podsumowując: raczej
kupię ponownie.
Opakowanie:
8/10
– pudełko z saszetkami
Cena: 6/10 – 7.99, w pudełku
jest 18 torebek, czyli 44 gr za sztukę
Zapach:
8/10 –
ładny, intensywny, prawdziwy
Smak
na ciepło: 7/10
– mocno czuć skórkę cytryny, nie jest kwaśna
Smak
na zimno: 6/10 –
im chłodniejsza tym smak mniej intensywny
Ocena
ogólna: 7/10
Poza Liptonem, bardzo lubię też herbaty Irvinga. Czarna z cytryną to ulubiona mojej mamy, nieważne jakiej marki. :D Tej jeszcze nie mieliśmy, ale po Twojej recenzji na pewno kiedyś ją zakupimy. Bardzo podoba mi się to, że opisujesz dokładnie smak herbaty, też nie lubię kiedy herbata jest kwaśna, dlatego recenzja bardzo praktyczna i pomocna. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Danka Pałęga
Cieszę się, że moje pisanie wydaje się przydatne - w zasadzie to się nie łudzę, że ktokolwiek bierze sobie to moje pisanie do serca, ale i tak miło poczytać takie komentarze :D
UsuńPozdrawiam!