niedziela, 4 lutego 2018

[50] Lipton: Mango + brzoskwinia (-> konkurs!)


(kliknij żeby powiększyć)

Dzień dobry!

            Nadszedł wreszcie ten moment, w którym mogę opublikować pięćdziesiątą recenzję na blogu. Długo myślałam o tym jaką herbatę wybrać na dzisiaj i w końcu zdecydowałam się na mangowo-brzoskwiniową, bo oba te owoce lubię, ale zanim recenzja, to najpierw przypominam, że z tej ogromnej okazji będzie KONKURS. Szczegóły są na końcu wpisu, więc dotrwajcie do ostatnich zdań!

            Okej, herbata jest czarna, w większej saszetce niż zwykle, bo to piramidka a nie zwykła torebka. Z doświadczenia wiem, że w piramidkach jest smaczniejsza, więc mimo że tym razem tylko aromatyzowana owocami, to miałam nadzieję, że nie będę żałowała wyboru. Torebkę należało zalać wrzątkiem i trzymać ją w nim od dwóch do trzech minut – ja trzymałam trzy. Wadą opakowania jest to, że sznurek z kartonikiem znowu jest przyklejony do bibułki, przez co trzeba bardzo uważać, żeby jej nie rozedrzeć przy rozklejaniu, ale mnie się tym razem udało nic nie rozerwać, więc na szczęście obyło się bez fusów w kubku.

            Po zalaniu herbaty wodą rozszedł się cudowny, owocowy zapach. Dokładnie taki jak z herbacianego napoju o smaku brzoskwiniowym – wspominałam tu kiedyś o cytrynowym i o tym, że uwielbiam ich zapachy i smak tego brzoskwiniowego, mimo że to w plastikowej butelce i nie herbata, tylko napój herbaciany. Tym razem miałam herbatę, która pachniała tak samo świetnie – latem i soczystymi owocami.

            Szczerze powiem, że znowu – tak jak w przypadku ananasowej herbaty z jednej z wcześniejszych recenzji – bałam się spróbować, bo miałam bardzo duże oczekiwania (ze względu na zapach) i bardzo duże nadzieje (ze względu na jubileuszową notkę na stronie). Na szczęście (chyba intuicja mnie jednak nie zawodzi) herbata okazała się bardzo dobra. Nie będzie może moją ulubioną, ale jest naprawdę dobra. W smaku nie jest gorzka jak czysta czarna (ciekawe czy to aromaty zniwelowały gorycz), czuć nawet delikatnie mango (choć to pewnie przez zapach, skoro nie ma go w składzie), a ponieważ ja najbardziej nie lubię w herbatach tego, że albo są piekielnie gorzkie albo bardzo czuć w nich kwasek cytrynowy, to ta jest jedną z lepszych, które piłam.
Znam i czasem stosuję sztuczkę z cukrem, więc dosypałam trochę i tym razem, żeby sprawdzić, czy owoce będą wtedy intensywniejsze i okazało się, że to jedna z tych herbat, bo tak się stało. Ogólnie więc jest bardzo dobrze i z czystym sumieniem polecam spróbować :)

            Tym razem nie będę przedłużać, bo wiem, że większość z was wpadła tu ze względu na konkurs, więc oto odsyłacz do notki na blogu, w której są wypisane zasady i wszystkie szczegóły. Zapraszam! -> KLIK <-



Podsumowując: na pewno kupię ponownie.
Opakowanie: 8/10 – podłużne pudełko z dużymi saszetkami
Cena: 5/10 – 12.00 zł, w pudełku jest 25 saszetek, czyli 48 gr za sztukę
Zapach: 9/10 – intensywny, bardzo ładny i owocowy
Smak na ciepło: 8/10 – niezbyt intensywny, ale dobry
Smak na zimno: 8/10 – bez zmian


Ocena ogólna: 8/10

2 komentarze:

  1. Herbata brzmi apetycznie i chętnie jej kiedyś spróbuję, ale cena jest zabójcza! Jak kupię, to pewnie w promocji :p jest jeszcze chyba Liptona piramidka o tym smaku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że piramidki są jeszcze lepsze niż te płaskie torebki, więc gdy tylko skończę testy, to na pewno będę się za nimi rozglądać!

      Usuń