(kliknij żeby powiększyć)
Dzień dobry!
Nadszedł
wreszcie ten moment, w którym mogę opublikować pięćdziesiątą recenzję na blogu.
Długo myślałam o tym jaką herbatę wybrać na dzisiaj i w końcu zdecydowałam się
na mangowo-brzoskwiniową, bo oba te owoce lubię, ale zanim recenzja, to
najpierw przypominam, że z tej ogromnej okazji będzie KONKURS. Szczegóły są na
końcu wpisu, więc dotrwajcie do ostatnich zdań!
Okej,
herbata jest czarna, w większej saszetce niż zwykle, bo to piramidka a nie
zwykła torebka. Z doświadczenia wiem, że w piramidkach jest smaczniejsza, więc
mimo że tym razem tylko aromatyzowana owocami, to miałam nadzieję, że nie będę
żałowała wyboru. Torebkę należało zalać wrzątkiem i trzymać ją w nim od dwóch
do trzech minut – ja trzymałam trzy. Wadą opakowania jest to, że sznurek z
kartonikiem znowu jest przyklejony do bibułki, przez co trzeba bardzo uważać,
żeby jej nie rozedrzeć przy rozklejaniu, ale mnie się tym razem udało nic nie
rozerwać, więc na szczęście obyło się bez fusów w kubku.
Po
zalaniu herbaty wodą rozszedł się cudowny, owocowy zapach. Dokładnie taki jak z
herbacianego napoju o smaku brzoskwiniowym – wspominałam tu kiedyś o cytrynowym
i o tym, że uwielbiam ich zapachy i smak tego brzoskwiniowego, mimo że to w
plastikowej butelce i nie herbata, tylko napój herbaciany. Tym razem miałam
herbatę, która pachniała tak samo świetnie – latem i soczystymi owocami.
Szczerze
powiem, że znowu – tak jak w przypadku ananasowej herbaty z jednej z
wcześniejszych recenzji – bałam się spróbować, bo miałam bardzo duże
oczekiwania (ze względu na zapach) i bardzo duże nadzieje (ze względu na
jubileuszową notkę na stronie). Na szczęście (chyba intuicja mnie jednak nie
zawodzi) herbata okazała się bardzo dobra. Nie będzie może moją ulubioną, ale
jest naprawdę dobra. W smaku nie jest gorzka jak czysta czarna (ciekawe czy to
aromaty zniwelowały gorycz), czuć nawet delikatnie mango (choć to pewnie przez
zapach, skoro nie ma go w składzie), a ponieważ ja najbardziej nie lubię w
herbatach tego, że albo są piekielnie gorzkie albo bardzo czuć w nich kwasek
cytrynowy, to ta jest jedną z lepszych, które piłam.
Znam i czasem stosuję sztuczkę z cukrem, więc
dosypałam trochę i tym razem, żeby sprawdzić, czy owoce będą wtedy
intensywniejsze i okazało się, że to jedna z tych herbat, bo tak się stało. Ogólnie więc jest bardzo dobrze i z
czystym sumieniem polecam spróbować :)
Tym
razem nie będę przedłużać, bo wiem, że większość z was wpadła tu ze względu na
konkurs, więc oto odsyłacz do notki na blogu, w której są wypisane zasady i
wszystkie szczegóły. Zapraszam! -> KLIK <-
Podsumowując: na
pewno kupię ponownie.
Opakowanie:
8/10
– podłużne pudełko z dużymi saszetkami
Cena: 5/10 – 12.00 zł, w
pudełku jest 25 saszetek, czyli 48 gr za sztukę
Zapach:
9/10 –
intensywny, bardzo ładny i owocowy
Smak
na ciepło: 8/10
– niezbyt intensywny, ale dobry
Smak
na zimno: 8/10 –
bez zmian
Ocena
ogólna: 8/10
Herbata brzmi apetycznie i chętnie jej kiedyś spróbuję, ale cena jest zabójcza! Jak kupię, to pewnie w promocji :p jest jeszcze chyba Liptona piramidka o tym smaku.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że piramidki są jeszcze lepsze niż te płaskie torebki, więc gdy tylko skończę testy, to na pewno będę się za nimi rozglądać!
Usuń